2011-03-29
Prokuratura zainteresowała się zakupami leków.które w ubiegłym roku zlecił Krzysztof Kłos, dyrektor szpitala im. Rydygiera. Śledczy prześwietlają dokumentację oraz przesłuchują świadków. Impuls do wszczęcia śledztwa w tej sprawie wyszedł od wydziału walki z korupcją.
Komendy Wojewódzkiej Policji, która otrzymała zgłoszenie o nieprawidłowościach. O wzmożonych zakupach leków informowała we wrześniu ub. r. "Gazeta Krakowska".
Bogusława Marcinkowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej wyjaśnia, że wszczęto postępowanie w sprawie działania na szkodę szpitala przez zbyt duże zakupy leków.
W razie postawienia zarzutów dyrektorowi może grozić od roku do dziesięciu lat więzienia.
Krzysztof Kłos, dyrektor publicznego szpitala im. Rydygiera, tuż przed przekształceniem lecznicy w komercyjną spółkę (działa od 1 lipca ub.r.), zrobił zaskakujące zakupy bez uzgodnień z urzędem marszałkowskim. Zamówił leki na kwotę 4,7 mln zł.
- Istotne jest to, że poprzednie zapasy były o połowę mniejsze i kosztowały ok. 2 mln zł - podkreśla Marcinkowska.
Kłos obciążył województwo dodatkowymi kosztami, które nie były przewidziane w planie likwidacji szpitala, zatwierdzonym przez Ministerstwo Zdrowia.
Skontaktowaliśmy się z dyr. Kłosem. Twierdzi, że nic nie wie o śledztwie.
- Czy jestem zaskoczony? Można powiedzieć, że tak - mówi Krzysztof Kłos. - Żadnego komentarza, przecież nic nie wiem - ucina.
Marek Sowa, marszałek Małopolski oraz Wojciech Kozak, wicemarszałek odpowiadający za służbę zdrowia w regionie przyznają się, że wiedzą o toczącym się postępowaniu. Komentować sprawy jednak nie chcą.
- Nie ingeruję, ani nawet nie interesuję się tym. To praca prokuratury - zaznacza marszałek Marek Sowa.
Anna Górska